Wisława

Część z Was pewnie pamięta panią Wisławę Degórską z miasta Warszawa (to taki chwyt marketingowy. Macie zapamiętać ten przekaz: "przyjeżdżają do niej ludzie na sesje nawet ze stolicy).

Pani Wisia o sesji fotograficznej marzyła, odkąd skończyła 35 lat. Pół roku temu wreszcie się zdecydowała! Robiłyśmy wtedy zdjęcia w Gdyni na plaży, w jaśminach, na łące.

Dziś pani Wisława wraca jako Królowa Jesieni, władczyni Parku Oliwskiego, Bogini świata otulonego purpurą i złotem, Przyjaciółka Gołębi i innego Ptactwa, Pogromczyni Październikowego Wiatru Znad Morza (no, może trochę przesadziłam, ale czytam obecnie "Wiedźmina" i już wiedźmińskim językiem myśleć zaczęłam…)

Walczyłam ze sobą, by nie wrzucić wszystkich 80 zdjęć, które są efektem naszego spotkania. Bo są one naszym wspólnym dziełem - pani Wisławy i moim. Ale też dziełem wszechświata, jesieni, czasów, w których żyć nam przyszło, klimatu, jakim nas obdarzyła na tej szerokości geograficznej matka natura... (o nie, znowu pojechałam wiedźminem). No, słowo daję, nie mogę oderwać od tych zdjęć oczu... Próbuję nachapać się tych kolorów, tej energii, witalności przed zimą.