Jagoda

Oswajam trójmiejskie lasy. Znam kształty konkretnych drzew, wiem, gdzie są stare sady, gdzie próchniejące drzewa, gdzie kupy dzików (te są w zasadzie wszędzie , jak i ich twórcy ). Z jakiegoś powodu las jest moim naturalnym środowiskiem. Czasami żartuję, że skoro istnieją gospodynie domowe, to ja jestem gospodynią dziką.

Z ogromną radością robię też sesje w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym i opowiadam o nim moim nowym ludziom: "to jest stary buk, to drzewo z kropką leśnicy wytną, tędy przeszła sarna, tu jest czyjaś nora, ale pojęcia nie mam czyja". Czasami niektórzy idą ze mną do lasu, dźwigając instrumenty muzyczne. 
Tak jak Jagoda! Gra na skrzypcach i fortepianie, ale z powodów logistycznych ograniczyłyśmy się wyłącznie do dźwigania skrzypiec.

Gdy zobaczyła dziś zdjęcia, napisała mi wiele pięknych słów (tak pięknych, że odezwały się we mnie pokłady skromności, które nie pozwalają mi wszystkiego tu cytować). Jedno zdanie jednak przytoczę: "Przed obiektywem stałam się nie tylko leśną rusałką Jagodą, ale i Dżagą"