Justinas

Bardzo lubię robić zdjęcia mężczyznom. Pewnie dlatego, że na mężczyznach totalnie się nie znam. Nawet swojego męża - po 16 latach znajomości - czuję, że dopiero zaczynam jako tako poznawać. Na przykład nie wiem, jak facet, którego widzę pierwszy raz w życiu, zareaguje na mój niekontrolowany zachwyt: "Ależ Ty masz niesamowite oczy!!!" Jeszcze nigdy nikt nie obraził się na mnie po usłyszeniu takiego komplementu, ale z jakiegoś powodu ja sama zaczynam czuć się niezręcznie i myślę: "ojej, ojej, mężczyźnie to chyba nie wypada tak mówić na dzień dobry".

Zdarza mi się też chlapnąć jakąś głupotę w stylu: "Niezwykle męsko wyglądasz z tymi kwiatami" i z łatwością wkroczyć na lingwistyczną drogę kulturowych stereotypów. Tym razem świadkiem moich językowych lapsusów był piękny (a co!) Justinas Rimkevičius. Po każdym spotkaniu fotograficznym, kiedy zdjęcia są już gotowe, pytam modela, czy mogę pokazać je na FB, jak również o to, co mogę napisać na temat jego osoby. Justinas odpowiedział: "W czasie sesji na pewno zrozumiałaś, jaki jestem". No i głupio się było przyznać, że ja na mężczyznach się nie znam.

Przyszedł na zdjęcia, bo dawno nie brał udziału w żadnym artystycznym przedsięwzięciu. Po co przyszedł? Bo czemu nie? Z bukietem hortensji, wśród rumianków, z daliami, z naręczem kwiatów z ogródka  - proszę bardzo, żaden problem. Justinas, wleziesz w krzaczory? Wlazę. Justinas, a na ten duży głaz się wdrapiesz? Wdrapię. Wchodzimy do tego nieukończonego domu? Okej.

Aha, te niesamowite oczy Justinas ma po mamusi.